All I want for Christmas is you…

Nie, nie, nie! To nie jest świąteczna notka wbrew pozorom. Co prawda na początku grudnia też z lekka opanowała mnie ta świąteczna atmosfera, aczkolwiek teraz już mocno wkurzają mnie te wszystkie choinki, światełka i „Kevin sam w Domu” na Mikołajki… Ludzie sami niszczą sobie klimat, kiedy zaczynają stwarzanie nastroju tak wcześnie. Echh. Ale pewnie nigdy tego nie pojmą. Tytuł notki jest taki, bo notka ma być o kimś, kogo bym chciała na prezent + lubię tą piosenkę no 🙂 A teraz zapraszam na moją dziwną twórczość, kiedy powinnam rozkminiać encykliki Jana Pawła II 😀

       Ostatnio usłyszałam na konwencie takie pytanie – „dlaczego Jun?”. Co mnie w nim uwiodło? Dlaczego to na jego właśnie widok uśmiecham się jak głupia i czemu o nim jednym marzę co noc? Dlaczego jedno moje zauroczenie przemija za drugim, a miłość do tego Japończyka wciąż trwa i nie jestem w stanie nazwać tego po prostu platoniczną miłością?

Rozmyślam nad tym i właściwie nie dochodzę do żadnych twórczych wniosków…

Poznałam go oglądając dramę Hana Yori Dango. Była to moja druga drama, jednakże pierwsza japońskiej produkcji. Do teraz uwielbiam Azjatę, który zauroczył mnie w pierwszej azjatyckiej serii (You’re Beautiful – Jang Geun Suk), jaką zobaczyłam, lecz nie jest to taki sam rodzaj uwielbienia, nie jest to ani 1% tego, co czuję do MatsuJuna… No i.. Czemu? Bo Jang Geun Suk jest Koreańczykiem? Bo jego postać była mniej barwna? Sama nie wiem.

Nie mam pojęcia, czy mogę szczerze uznać, iż Jun tak na mnie działa, gdyż był „moim pierwszym”, ze tak to nazwę. To mogłoby być możliwe, mogłabym powiedzieć sobie, że po prostu od zawsze wolałam Japończyków niż Koreańczyków, to do nich bardziej mnie ciągnęło i dlatego JGS odszedł w niepamięć, a Jun trwa wiecznie w moim sercu. Niestety, sama nie jestem pewna, co oglądałam dalej. Wiem tylko tyle, że nie od razu dowiedziałam się, że Tsukasę Domyouji grał Matsumoto Jun, członek zespołu ARASHI, popularny Johnny’s. Możliwe, że oglądając HanaKimi, w którym występuje tak wielu przystojniaków, wciąż nie znałam tego imienia i tego nazwiska. A mimo to teraz to on jest moim ichibanem.

Co mnie tak właściwie uwiodło? Śpiew, uśmiech, gra, postać, wygląd? Dopiero po obejrzeniu x dram, poznaniu x przystojniaków, weszłam na profil Junjiego i zobaczyłam, że jest on w zespole ARASHI. Zobaczyłam to raz, drugi, trzeci. Okazało się, że nawet mam jeden ich singiel na dysku, singiel, który nawet lubię. Poznałam więcej ich twórczości i… popadłam w uwielbienie. Słuchając ich czulam się tak dobrze, taka szczęśliwa, taka prawdziwa…:) Czułam, że nie ma dla mnie żadnych przeszkód, zapominałam o wszystkim… Zresztą, mam tak do teraz ^^

LOVE MAKES ME STRONG – Buzzer Beat. Jun makes me strong 🙂 Każdy potrzebuje kogoś, prawda? Depresja, załamka, dołek – to rzeczy powszechne wśród społeczeństwa. „Nie mam po co żyć” – to tak często powtarzany przez ludzi tekst, kiedy mają złe samopoczucie. Nie powiem, że sama jestem lepsza i nigdy nie mam złego humoru. Po prostu mam na to wszystko złoty środek – włączyć sobie Juna. Mam takie chwile, kiedy wszystko mnie denerwuje, naprawdę WSZYSTKO. Denerwuje mnie nawet każdy Johnny’s, tak bardzo wszystkim, że aż sama nie wiem czym – ale oprócz tego jednego, jedynego. Oprócz pana Juna Matsumoto 😀 Ale to już trochę zejście na inny temat, który już kiedyś omawiałam 🙂 Mówiłam już kiedyś o tym, że zainteresowanie się Azją odwiodło mnie od wielu złych rzeczy… Mówiłam o tym tutaj. ;]

W ogóle… Może pomyślmy o tym, dlaczego w ogóle Japończycy? Dla mnie powód jest prosty – każdy potrzebuje coś odmóżdżającego. Nie wiem, czy grzeszą oni mądrością, czy nie, nie znam ich na tyle. Ale widzę, co robią w programach, na występach… Jak się nieraz wygłupiają i po prostu przedstawiają sobą fanserwis w czystej postaci xD Człowiek lubi to co głupie i to niekoniecznie od razu określa jego inteligencję. Jakby w naszym życiu było za dużo mądrości, to byśmy zwariowali, nie ? 😀 Trzeba mieć coś, co niejedna osoba wyśmieje, ale co poprawi ci humor ^^

No i z tej notki wyszło mi niekoniecznie to, co miało mi wyjść. Wena mi się urwała. Ale jak jeszcze przyjdzie mi coś namyśl, to od czegoś mam edycję, prawda?:) A wstawiam to, aby móc ewentualnie poznać opinie innych na ten temat^^

1 komentarz

Filed under Uncategorized

1 responses to “All I want for Christmas is you…

  1. Hmm.. To taka fajna, mądro brzmiąca notka. xD Nie wiem czemu mi się tak kojarzy, no ale dobra. Po pierwsze, w moim mniemaniu Japończyków lubi się „trwalej” niż Koreańczyków, bo.. bo Koreańczyk to dla mnie przynajmniej, takie uwielbienie chwilowe. Czyli, zachwycam się nimi przez jakiś czas, a za chwilę zapominam ;p A nawet gdybym przez jakiś czas nie słuchała Jina, to czuję, że i tak bym o nim nie zapomniała i wciąż byłby tym „jedynym” w moim sercu.
    W ogóle dziwnym trafem zaczęłam śmiać się z zdania: „Po prostu mam na to wszystko złoty środek – włączyć sobie Juna.” …bo „włączyć Juna” tak zabawnie brzmi xD
    Dobra, wiem, że ten komentarz był beznadziejny i dziwny i niezrozumiały ale cóż.. Welcome in my mind! 😀

Dodaj komentarz